199 total views,  1 views today

Scenariusz do przedstawienia na podstawie „Opowieści wigilijnej” Charlesa Dickensa.

Akt I

Scena 1: część Sali gimnastycznej wydzielona na scenę. (Przy oknach obsługa nagłośnienia i świateł.)
Tłum ludzi składających sobie życzenia, przedświąteczny gwar(statyści kilka osób składa życzenia, kilka śpiewa cicho kolędę. Ubrani w zimowe kurtki) Samotnie przemykający mężczyzna(Scrooge). W tle wesoła, świąteczna melodia.
Scena 2:
W kantorze, przybycie siostrzeńca Freda, ponura atmosfera.(Scenografia – idealnie nadają się parawany, które dzielą świat sztuki jakby na dwa światy. W przedstawieniu wykorzystałam także kilka ustrojonych choinek oraz porozmieszczane w różnych miejscach dekoracje świąteczne. Przed parawanem biurko oraz dwa krzesła).
FRED:
– Wesołych świąt, drogi wujku! Niech Bóg cię błogosławi!(radośnie, z werwą)
SCROOGE:
– Co to znowu za brednie?!

FRED:
– Chyba nie chcesz powiedzieć, że Boże Narodzenie to bzdury?
SCROOGE:
– Właśnie, ze tak. Wesołych świąt! Też mi pomysł! Jakie masz powody do radości?? Przecież jesteś biedakiem!
 (w tle dźwięk monet)

FRED:
– Skąd zatem twoja ponura mina, wuju? Jesteś bogaty, zatem powinieneś być szczęśliwy.

SCROOGE:
-Bzdury!!! Święta nie mają w sobie nic wesołego, są niepotrzebne.

FRED:
– Wuju, Boże Narodzenie to czas miłości, dobra, wybaczenia i szczęścia. To jedyny dzień w roku, kiedy ludzie otwierają swe na co dzień zamknięte serca. Niech będzie błogosławione!!
KANCELISTA BOB:
– O, tak, to prawda!
 (nieśmiało)
SCROOGE:
– Dość tych bzdur!

FRED:
– Wuju, nie bądź zły. Zapraszam cię jutro na świąteczny obiad.

SCROOGE:
– To ostatnia rzecz, na którą miałbym ochotę. 
Żegnam!
FRED:
– Wesołych świąt!
SCROOGE:
– 
Żegnam!!! (wrzask)
Scena 3:
Przybycie dwóch mężczyzn.
MĘŻCZYZNA PIERWSZY:
– Mam przyjemność z panem Scrooge’em czy Marleyem?
SCROOGE:
– Pan Marley nie żyje od siedmiu lat! (niegrzeczne odburknięcie)
MĘŻCZYZNA DRUGI:
– Przypuszczam, że dorównuje pan w hojności swojemu zmarłemu wspólnikowi.(
wręcza pismo). W czasie świąt powinniśmy bardziej niż kiedykolwiek myśleć o biednych i samotnych. Tysiącom ludzi brakuje środków do życia.

SCROOGE:
– Czyż nie ma więzień?(
zmarszczona twarz, zaciśnięte usta). Przytułki nadal istnieją?
MĘŻCZYZNA PIERWSZY:
– Są, niestety.
SCROOGE:
– To znakomicie
!(z satysfakcją)
MĘŻCZYZNA DRUGI:
– Zdecydowaliśmy się założyć fundację, by zakupić żywność dla najbardziej potrzebujących. Chcielibyśmy, by święta były dla nich bardziej radosne. Czy mogę pana wpisać na listę ofiarodawców?
SCROOGE:
– Nie!
MĘŻCZYZNA PIERWSZY:
– Chce pan pozostać anonimowy?
SCROOGE:
– Życzę sobie, aby zostawiono mnie w spokoju! Nie stać mnie na fundowanie przyjemności innym. Wystarczy, że płacę podatki!
MĘŻCZYZNA DRUGI:
– Ale wielu ludzi może umrzeć z mrozu i głodu.
SCROOGE:
– Niech więc umierają! Przynajmniej nie będzie nadmiaru ludności na świecie. Poza tym nic mnie to nie obchodzi! 
Żegnam!!!

Scena 4:
Scrooge powraca do domu, przeciska się przez świętujących ludzi na ulicach. Akcja przenosi się za parawan. W domu(ponure wnętrze, łóżko, biurko; dziwne dźwięki- skrzypienie drzwi, dzwonek, szczęk łańcuchów)
SCROOGE:
– Co to za bzdury? Nie wierzę w to wszystko!

(Pojawienie się zjawy w łańcuchach, w poszarpanej szacie, wlokącej za sobą kufer z pieniędzmi; niedowierzanie skąpca, straszliwe odgłosy)
– Czego ode mnie chcesz?
MARLEY:
– Bardzo wiele. Za życia byłem twoim wspólnikiem, Jakubem Marleyem… Nie wierzysz we mnie?

SCROOGE:
– Ani trochę
.(Ukrywa niepokójWyobraźnia płata figle, pewnie zjadłem coś niestrawnego i stąd te halucynacje(Jęk ducha, złowieszcze dźwięki, przerażenie Scrooge’a)
– Litości!!! Czego chcesz ode mnie, straszliwa zjawo?
MARLEY:
– Człowieku o małym sercu, wierzysz we mnie czy nie?(Pobrzękuje łańcuchami.)
SCROOGE:
– Wierzę, wierzę! Przecież nie mam wyboru!… Dlaczego jesteś spętany łańcuchami?
MARLEY:
– Muszę wlec za sobą łańcuchy, które sam ukułem za życia… Czy wiesz, jak ciężkie łańcuchy sam już nałożyłeś na siebie? Były już tak długie i ciężkie jak moje, kiedy umierałem. A ty dodałeś jeszcze do nich następne ogniwa, jeszcze siedem długich lat… Pomyśl o tym.
SCROOGE:
– Co to ma znaczyć? Jakubie, musisz mi to wytłumaczyć!
MARLEY:
– Inni ci wyjaśnią! Teraz mam przed sobą bardzo długą i wyczerpującą drogę. Gdybym wiedział, że nasz los zależy od tego, jacy jesteśmy za życia; że nic nie uchodzi bezkarnie…
SCROOGE:
– Byłeś dobrym kupcem, robiłeś świetne interesy. Czy to się nie liczy?
MARLEY:
– Kupcem? Nie wiesz, co mówisz! Powinienem być dobrym człowiekiem, pomagać innym, współczuć, dzielić się z innymi wszystkim, co posiadam. Interesy – to ostatnia rzecz, jakiej warto poświęcić życie! Słuchaj mnie, nie masz wiele czasu!
SCROOGE:
– Dlaczego tu jesteś?
MARLEY:
– Jestem tu, aby dać ci jeszcze jedną szansę. Mam nadzieję, że możesz jeszcze uniknąć mojego
 losu… Nawiedzą cię kolejno trzy duchy.
SCROOGE:
Co? Jeszcze trzy?(ze strachem) To może raczej niech nie przychodzą…
MARLEY:
– Bez ich wizyty nie zdołasz uniknąć mojego losu!
SCROOGE:
– A czy nie mogłyby przyjść razem? Za jednym zamachem… Miałbym to już za sobą.
MARLEY:
– Ebenezerze, więcej mnie już nie zobaczysz. Zegnaj i pamiętaj o tym, co ci powiedziałem.
(Odgłosy – płacz, lamenty, pobrzękiwanie łańcuchów; tłum zjaw, teatr cieni)
SCROOGE:
– Co za bzdury!
 (zmęczony zasypia)
Akt II
Scena 1
Przebudzenie bohatera. Bicie zegara. Narastający niepokój.
SCROOGE:
– Pierwsza… I nic!
 (z ulgą)… Kim jesteś?!(panika)
DUCH:
– Jestem duchem Dawnych Świąt Bożego Narodzenia… Twoich świąt.
SCROOGE:
– Co cię tu sprowadza?
DUCH:
– Twoje dobro. Wstawaj i chodź za mną! (Moment wędrówki można wykorzystać do szybkiej zmiany scenografii) pojawia się ławka szkolna i pare krzeseł i parawan. Na dalsze sceny
(Zmiana scenografii- dwa plany: współczesność i przeszłość; duch i Scrooge na podwyższeniu)

Odsłona 1:
Mały chłopiec w sali, czyta książkę. Wszyscy pojechali na święta do domu.
SCROOGE:
– Jakże wtedy czułem się samotny!… Chciałbym…
DUCH:
– O co chodzi?
SCROOGE:
– Nic takiego. Wczoraj wypędziłem spod kantoru małego chłopca… Chciałbym mu coś dać…
DUCH:
– Chodźmy zobaczyć inne Boże Narodzenie.

Odsłona 2:
Szkoła, do pokoju wchodzi dziewczynka.
FAN:
– Braciszku kochany. Przyjechałam, by zabrać cię do domu!
CHŁOPIEC:
– Do domu?
FAN:
– Tak! Właśnie do domu. Już na zawsze! Tata pozwolił, abym cię przywiozła do domu. To będą najszczęśliwsze święta w moim życiu!

DUCH:
– Umarła młodo, prawda? Ale miała chyba dzieci?
SCROOGE(zawstydzony):
– Tak. Jej syn ma na imię Fred.

Odsłona 3:
Na ławce dwoje ludzi. Młoda kobieta ociera łzy.
KOBIETA: 
– Zmieniłeś się. Kto inny zajął moje miejsce w twoim sercu. Złoto stało się dla ciebie najważniejsze.

MĘŻCZYZNA:
– Czy to źle, że chcę żyć dostatnio?
KOBIETA:
– Pieniądze przesłaniają ci ludzi, uczucia. Dlatego zwalniam cię z danego mi słowa.(odchodzi)

SCROOGE:
– Duchu! Już nie chcę niczego oglądać! Pozwól mi wrócić do domu! Czy torturowanie mnie sprawia ci przyjemność?
(Powrót do domu, w tle kolęda.)

Akt III
Scrooge śpi. Zbliża się pierwsza. Zegar, niepokojące dźwięki. Przebudzenie. Pojawia się wesoły olbrzym w zielonej szacie.
DUCH: (z życzliwością)
– Podejdź! Musimy się poznać. Jestem Duchem Tegorocznych Świąt bożego Narodzenia!
SCROOGE:
– Duchu
(z pokorą), prowadź mnie, dokąd chcesz. Wczoraj udzielono mi bardzo bolesnych lekcji, ale czuję, że wiele się nauczyłem.
(Motyw wędrówki)
Odsłona 1:
Mieszkanie kancelisty Boba Cratchita. Przygotowania do wieczerzy. Mały Tim przy kulach.
BOB:
– Kochani, życzę wam wszystkim wesołych świąt! Zdrowie pana Scrooge’a. Dzięki niemu mogliśmy skosztować tych pyszności.
PANI CRATCHIT: 
– Dzięki niemu?(
ze złością) To najbardziej skąpy, okrutny i pozbawiony współczucia człowiek!
BOB:
– Jest Boże Narodzenie i powinniśmy myśleć jak najlepiej o wszystkich.
SCROOGE:
– Duchu, czy to małe dziecko będzie żyć?
DUCH:
– Niestety. Jeśli nic się nie zmieni, Tim umrze.
SCROOGE;
– Duchu, zrób coś, niech to dziecko nie umiera!
DUCH:
– Jeżeli przyszłość się nie zmieni, nikt już nie ujrzy Tima. A jeżeli ma umrzeć, niech umiera jak najszybciej, przynajmniej nie będzie nadmiaru ludności na świecie. Człowieku bez serca, jak
 takie słowa mogły ci przejść przez gardło?(pokora Srooge’a)
Kolęda w tle.

Odsłona 2:
Mieszkanie Freda. Stół świątecznie nakryty.
FRED:
– Powiedział, że Boże Narodzenie to bzdura! To naprawdę bardzo zabawny, stary dziwak. Te wszystkie wady mszczą się na nim. Jest samotny i dlatego godny litości.
ŻONA FREDA:
– On chyba jest bardzo bogaty.
FRED:
– Co z tego. Nie ma z tego żadnego pożytku. Sam z tych pieniędzy nie korzysta ani nie dzieli się z innymi.
ŻONA FREDA:
– Wcale mu nie współczuję!
FRED:
– A ja tak. Żal mi go ogromnie. Sam będzie podczas świąt w tym ponurym mieszkaniu. Dlatego postanowiłem, bez względu na jego upór, zapraszać go co roku. Może wreszcie zmieni zdanie i zobaczy, co traci. Może kiedyś zmięknie i na przykład podwyższy pensję swojemu kanceliście.
ŻONA FREDA:
– Nie licz na to. On się nigdy nie zmieni!
FRED:
– Niech sobie będzie, jaki jest, a ja i tak mu życzę wesołych świąt i szczęśliwego Nowego Roku. Zdrowie wuja Scrooge’a!
(Wędrówka, tłum rozradowanych ludzi, w tle kolęda)

Akt IV
Bicie zegara. Zjawa w czarnej pelerynie, wielka i przerażająca, w ręku kosa.
SCROOGE:
– Czy jesteś duchem Przyszłego Bożego Narodzenia?(brak odpowiedzi)
– Czy przybywasz, aby pokazać mi moją przyszłość?
– Czy mógłbyś się odezwać do mnie? Twoje milczenie napawa mnie strachem. 
(Duch wskazuje drogę.)
Odsłona 1
Ponure pomieszczenie. Czworo ludzi(praczka, służąca, karawaniarz, stary Joe).
SŁUŻĄCA:
– Proszę się nie dziwić. Człowiek powinien dbać zawsze o swoje interesy. On robił to przez całe życie.
PRACZKA:
– Ma pani rację.
SŁUŻĄCA;
– To czemu pani tak stoi i patrzy na mój tobołek z takim strachem? Nikt nas nie wyda.
PRACZKA:
– Ależ skąd!
SŁUŻĄCA: 
– Przecież nic się nie stanie, jeśli weźmiemy sobie kilka drobiazgów. Myślę nawet, że one nam się należą. Stary sknera zasłużył sobie. Umarł samotnie, bez jednego dobrego słowa.
PRACZKA:
– To prawda, zasłużył sobie.
SŁUŻĄCA:
– Dalej, Joe, oglądaj, co przyniosłam, i powiedz, ile mi za to dasz.
(Joe wypłaca im pieniądze za przyniesione rzeczy)
SŁUŻĄCA:
– Cha, cha, cha! Do czego to doszło! Przez całe życie odpychał ludzi po to, by po jego śmierci
 wszyscy się zbiegli i trochę obłowili. (Zdzierają koc, prześcieradło z lóżka.)
SCROOGE:
– Duchu, już wszystko rozumiem. Ten człowiek, o którym mówią, mógłby być mną, gdybym dalej prowadził takie życie. Ale co to?!

Odsłona 2:
Mieszkanie Boba Cratchita. Na podłodze leżą kule.
ŻONA:
– Tak go kochaliśmy, a on odszedł.
BOB:
– Będziemy tam często chodzić… Przyrzekłem mu, że będziemy go odwiedzać co niedziela. Mój
 biedny, malutki synek…(z łkaniem)
SCROOGE:
– Duchu, tutaj niedaleko jest mój kantor, a tam mieszkam. Pozwól mi zobaczyć, jaki będę w
 przyszłości.(Duch popycha go w innym kierunku.)
Odsłona 3:
Cmentarz. Grób z nazwiskiem Ebenezer Scrooge.
SCROOGE:
– Więc w tym ciemnym pokoju ja leżałem na marach?! Więc to mnie okradano po śmierci? Nie!
 Nie! Duchu, wysłuchaj mnie! (narastanie histerii) Nie jestem już tym człowiekiem, jakim byłem przed pojawieniem się Marleya… Dobry duchu, powiedz mi, że jeśli zmienię swoje postępowanie i naprawię błędy, to uda się odmienić moją przyszłość. Błagam! Powiedz, że ten napis może jeszcze stąd zniknąć.
(Scrooge szamocze się z duchem, płacze i krzyczy, błaga o litość. Zjawa znika. Tłum, kolęda w tle- wszystko to służy „niewidocznemu” przedostaniu się bohatera do domu.)

Akt V
Mieszkanie Scrooge’a.
SCROOGE:
– Będę pamiętał o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Niech niebo i Boże Narodzenie będą błogosławione za szansę, jaką mi dano. Naprawię wszystko! Jestem pewien, że wszystko jeszcze się odmieni. 
(Chodzi po mieszkaniu, nie mogąc się na niczym skoncentrować.)
– Sam już nie wiem, co robię!(ze śmiechem). Czuję się tak lekko i szumi mi przyjemnie w głowie. Wszystkim życzę wesołych świąt i pomyślnego Nowego Roku! Całemu światu życzę szczęścia! Hej hop!(dźwięk dzwonu)
– Jaki dziś dzień??(Podbiega do okna, otwiera je.)
– Co to za dzień dziś mamy?
CHŁOPIEC:
– Jaki dzień? Przecież dzisiaj jest Boże Narodzenie!
SCROOGE:
– A więc go nie straciłem! Duchy dokonały wszystkiego w ciągu jednej nocy!… Chłopcze, posłuchaj. Kup wielkiego indyka, daję ci pół korony. Spiesz się! Poślę go Bobowi, mojemu
 kanceliście.(euforia, śmiech)

Odsłona 1:
Na ulicy
SCROOGE:
– Witam szanownego pana! Mam nadzieję, że udało się panom zebrać dużo pieniędzy na fundację. Bardzo podoba mi się pomysł panów!
MĘŻCZYZNA:
– Pan Scrooge?!
 (ze zdziwieniem)
SCROOGE:
– Proszę wybaczyć mi wczorajsze zachowanie. Czy mogę ofiarować…(
szepcze do ucha)
MĘŻCZYZNA;
– Naprawdę?! Drogi panie, czy mówi pan poważnie?
SCROOGE:
– Najzupełniej. Ani pensa mniej!
Odsłona 2:
W mieszkaniu Freda. Świąteczny nastrój, zaproszeni goście.
SCROOGE:
– Fred!
 (od drzwi, w rękach mnóstwo kolorowych torebek z prezentami)
FRED:
– Na Boga! A któż to?
SCROOGE:
-To ja! Twój wuj. Przyszedłem na obiad. Czy mogę wejść?(
Gorące powitanie, swobodne teksty, rozdawanie prezentów, można włączyć dzielenie się opłatkiem, wesoły gwar, rozpromieniony Scrooge)
Odsłona 3:
Następny dzień, w kantorze.
SCROOGE:
– Jak śmiesz przychodzić tak późno do pracy?
BOB:
– Przepraszam. To tylko jeden dzień w roku… Nigdy więcej się to nie powtórzy…(
z przestrachem)
SCROOGE:
– Posłuchaj, przyjacielu. Nie mam zamiaru dłużej tego znosić. Ani chwili dłużej i dlatego… mam zamiar podnieść ci pensję! Wesołych świąt, Bob! Życzę ci świąt o wiele weselszych niż te, jakie dotychczas musiałeś spędzać przy mnie… A o Timie jutro porozmawiamy. A teraz zmykaj szybko do domu!
– Niech będzie błogosławione Boże Narodzenie! (w tle kolęda)

Na koniec aktorzy mogą zaśpiewać kolędę, zaproponować jej wykonanie widzom.